poniedziałek, 14 grudnia 2015

Boksuje się ze sobą codziennie



Ja to mam życie...

Czemu mi nic nie może udać się zwyczajnie, ot tak. Tylko ciągle muszę walczyć, o wszytko boksować się z losem, od początku, odkąd pamiętam. Ciągle musiałam udowadniać że jestem lepsza niż myślą, że potrafię, mimo że nie wierzył prawie nikt.Czasami nawet ja sama wątpiłam kiedy słuchałam innych.

Chwilami nie mam sił.

Jestem zagubiona, zrezygnowana i zła.

Jak słyszę że los daje możliwość wykazania się tylko tym, którzy tego pragną. Tak jak by ktoś decydował że "dasz radę?" to chcę być niemotą.
A co jak nie dam? Jak nie będę potrafiła? Jak się nie uda?
Odpowiedź w stylu -
Wyciągniesz wnioski.
I następnym razem będziesz wiedziała jak to ominąć albo nie dopuścić do takiej sytuacji.Ta ja na pewno...


Nienawidzę niemocy, bezradności, nie znoszę kiedy, nie mogę sama decydować o tym,co mogę zrobić a czego nie muszę.

Nienawidzę czekać, na decyzję niezależnie od tego czyje one są, na spóźnione osoby, czy sprawy do załatwienia które, wiem że wymagają jednak reakcji kogoś innego.


Pomału staje się coraz bardziej wymagająca w stosunku do siebie,

tak naprawdę, względem wszystkiego. Jak coś zwyczajnie mówiąc, spierdole. jestem bardzo wściekła.


Mam dni kiedy nic mi się nie chce,

Spałabym całymi dniami.Nawet nie jadła a udawany entuzjazm schowany w końcu, tak by nikt nawet się o niego nie upomniał.

A później znowu jestem na siebie zła, że zmarnowałam te dni na jakimś mamleniu, zamiast spiąć dupę w troki.


Boksuje się ze sobą codziennie,

Chciałbym chociaż raz...


By wyzwania które są przede mną

Były bez problemu.

Ale... Nie...

Ze mną to raczej nie możliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz