niedziela, 27 września 2015

Którędy , dokąd, i w jakim celu



Prowadzi mnie przez kolejne wyzwania życia jakiś impuls.
Podobno mam plan. Hm...
Ciekawe jaki, bo ostatnio moim życiem rządzi chaos. 
Mam czkawkę poprzednich decyzji, i zgage od niezdecyowania.
Zawsze zazdroszczę tym którzy, mają już swoją drogę, plan na życie i konsekwentnie nim idą. A jak jeszcze mogą się z tego utrzymać.  To już bombowo. 
Ja nigdy nie wiem czego chcę  żeby, być szczęśliwa. Dziś jadę do Amsterdamu, jutro rano już nie, przeprowadzam się wyprowadzam, wybór szkoły

od października ...  Nadal nie mam pojęcia, PR,ANGLISTYKA, POLITOLOGIA .. 
Fotografia, dziennikarstwo,  wszystko jest na chwilę na moment. Nigdzie nie mogę się zatrzymać i stwierdzić...  TAK TO CHCĘ ROBIĆ. 
Podobno liczy się droga... 
Tylko co jeśli co dzień rano wstaje się z poczuciem beznadzieji... 
Co jeśli, dzień w dzień ma się poczucie że biegnę w miejscu że to nie moje miejsce, nie moje klimaty,nie moi ludzie. 
Złoszczę się sama na siebie,  bo wszystko ostatnio mnie nudzi, błądzi każdy mój pomysł.  
Rany ile tego już było... To wie chyba tylko moja rodzina Justyna i Igor. 
Nasłuchali się pewnie i zastanawiali ile z tego wyjdzie. 
Wyszło tylko tyle ile obiecałam Jaro. Sama się dziwię że się udało... 
Wysyłam więc zapytanie...
Co robić... Kiedy,  nie podpowiada już nawet cisza w środku, krzyk tworzy już tyko zmęczenie,  a to co pomiędzy nimi brzmi jak egzystencja. A wszystko do okoła prosi by żyć z całych sił.